Telegram z Delty Nilu #2 – Majkel z Antypodów

Mario Puzo w powieści Sycylijczyk, którą przeczytałem w wieku 13 lat ustami Dona Corleone podzielił się piękną mądrością życiową. „Pieniądze to najmniejsza forma płatności” powiedział mafiozo do swojego syna wprowadzając go w tajniki mafijnego fachu. W życiu przychodzi nam płacić czasem, energią, zdrowiem, zaś pieniądze to najtańsza waluta. Większość ludzi tego nie rozumie i zawsze wybiera zapłatę pieniędzmi. Wyciągając hajs z kieszeni łatwo o załatwienie sprawy. Co innego jeśli masz mniej kasy, a więcej innych zasobów. Wtedy płacisz czasem, komfortem, spokojem, nerwami, zdrowiem, energią, itd. Z drugiej strony często lepiej zapłacić pieniędzmi, niż np. zdrowiem albo energią. Waluty te są uniwersalne dla wszystkich ludzi, na szczęście. Do dziś pamiętam ten cytat, i myślę o nim często jak podróżuje, jak robię nowe rzeczy i gdy jestem w tarapatach.  Myślałem o nim też, jak poznałem kogoś bardzo podobnego do siebie. CZYTAJ DALEJ

Marzenia

Był koniec kwietnia 2016 roku, a ja patrząc na spektakularne skały wystające z Morza Norweskiego spełniałem drugie, wielkie marzenie podróżnicze, które sobie wyznaczyłem pod koniec minionego roku. To były smutne i ciemne dni końca roku, w którym osiągnąłem bardzo dużo, po czym wszystko straciłem. Po tamtych spektakularnych porażkach kilka miesięcy zajęło mi, zanim przedefiniowałem wartości w moim życiu, odnalazłem na nową poczucie swojej wartości i zrozumiałem, że nic mi się w życiu nie należy. Ściana w moim pokoju, jak i moja głowa na nowo zapełniła się praktycznymi informacjami, dobrą energią, światłem, nową motywacją i bezczelną wiarą w swoje możliwości. Pomimo niesamowitego CV, błyskotliwego łba na karku i tysiąca praktycznych skillsów nic mi się nie zależy. Lepiej tak myśleć, niż pławić się w aroganckim przekonaniu, że po studiach w prestiżowym College of Europe, pracy w polskiej i europejskiej dyplomacji czeka na mnie niezliczona liczba ofert pracy. Dzięki temu mogłem wziąć krok w tył na rozpęd i z impetem wkroczyć w nowy rok. Na kartce w kratkę wypisałem marzenia, pożądany obraz mojego życia, który wtedy wydawał mi się totalnie nieosiągalny, mając na uwadze mój ówczesny stan psychiczny, całkiem bliski depresji. CZYTAJ DALEJ

Materia organiczna

Na jedenastej laptop, dość daleko by do niego wstawać co chwilę i patrzeć what’s up na fejsie.

W operze miliony zakładek z filmami, relacjami podróży, wykładami TEDx, artykułami o nauce i psychologii, zdjęciami amerykańskich parków narodowych.

Winamp przez cinche przesyła do głośników what is meant to be, will be Lauryn Hill. CZYTAJ DALEJ

Szklana kula

Stoję pod sklepem. Trochę jak bej, trochę jak menel, trochę jak hipster. Jest jak lubię. Gadam z Weroniką i Dorotą. W moim ulubionym miejscu w Warszawie. Na pawilonach. Kompleksie barów i klubów między Nowym Światem a Smolną i Foksal. Stoję i gadam w miejscu w którym spędzam zawsze jakąś część weekendu w Warszawie od trzech lat. CZYTAJ DALEJ

Pierwszy września

Sam nie wiem co o tym myśleć. Mam dwadzieścia osiem lat i najpiękniejszy dzień mojego życia przeżyłem w tym roku. Czasem myślę, że mam tak intensywne życie, iż swoimi doświadczeniami mógłbym obdarzyć kilkadziesiąt osób. Nawet jak nie podróżuje, nie pracuje, tylko siedzę w domu, sytuacja w moim umyśle, sercu i duszy jest tak dynamiczna, że zaczynam prosić o spokój. Ktoś powiedział, że czasem większość życia przeżywamy w swojej głowie, a co jeśli wydarzenia docierają do nas z kilkumiesięcznym opóźnieniem?   CZYTAJ DALEJ

Sześć gwiazd nad skandynawskim niebem

Księżyc odbija się w tafli wody. Jezioro nad fiordem, surowa przyroda Skandynawii. Skały, gęste lasy iglaste, bagna, wartkie potoki niosące wodę z lodowca i góry. Wielka cisza, czyste północne niebo pełne gwiazd. Rozpoznaje tylko wielki wóz, położony zupełnie gdzie indziej, niż patrząc na niebo we wschodniej Polsce. Księżyc zbliża się do pełni, daje dużo światła. Stoję z kolegą na pomoście i zaginamy karki łapiąc spadające gwiazdy. Sześć. W ciągu jednej godziny, może dwóch. CZYTAJ DALEJ