Mario Puzo w powieści Sycylijczyk, którą przeczytałem w wieku 13 lat ustami Dona Corleone podzielił się piękną mądrością życiową. „Pieniądze to najmniejsza forma płatności” powiedział mafiozo do swojego syna wprowadzając go w tajniki mafijnego fachu. W życiu przychodzi nam płacić czasem, energią, zdrowiem, zaś pieniądze to najtańsza waluta. Większość ludzi tego nie rozumie i zawsze wybiera zapłatę pieniędzmi. Wyciągając hajs z kieszeni łatwo o załatwienie sprawy. Co innego jeśli masz mniej kasy, a więcej innych zasobów. Wtedy płacisz czasem, komfortem, spokojem, nerwami, zdrowiem, energią, itd. Z drugiej strony często lepiej zapłacić pieniędzmi, niż np. zdrowiem albo energią. Waluty te są uniwersalne dla wszystkich ludzi, na szczęście. Do dziś pamiętam ten cytat, i myślę o nim często jak podróżuje, jak robię nowe rzeczy i gdy jestem w tarapatach. Myślałem o nim też, jak poznałem kogoś bardzo podobnego do siebie.
Siedzę w lobby najobskurniejszego hotelu w jakim byłem w całym swoim bujnym życiu. W pokoju nie mogę wytrzymać, bo jest głośniej niż na ulicy. W Egipcie chyba obowiązuje zasada: nie trąbisz, znaczy cię nie ma. Nieustanna kakofonia. Staram się napisać coś o morderstwie Anny Lindh, ale rozprasza mnie telewizor i inni goście. Spoglądam na smartfona, piszę do mnie Ahmed, nowy egipski koleżka, też poznany na couchsurfingu. Schodzę na dół, poznajemy się. Ahmed wpadł na chwilę powiedzieć cześć i poznać mnie z Fransiscą, dziewczyną z Indonezji. Ahmed uczy matematyki, musi iść, jesteśmy w kontakcie, nara ziomek. Zostaję sam z Fransiscą, siadamy w lobby jej hotelu, czyli po sąsiedzku, gadamy przez dobrą godzinę o podróżach, opowiada mi o Indonezji, Kanadzie i pracy dla wielkiej sieci hotelarskiej. Nagle pojawia się jakiś wychudzony chłopaczyna z jowialnym uśmieszkiem. Kaszkietówka zasłania mu czoło, a wielka broda pół twarzy. Spodnie spadają mu z tyłka, podrobione buty trekkingowe człapią rozcapierzone z przodu. Zapraszamy nowego gościa do dołączenia do rozmowy, i w ten sposób poznaję Majkela. Mijają dwie godziny energicznej rozmowy, wymiany wrażeń, doświadczeń podróżniczych, obserwacji życia, trudów podróży i porównań z przewidywalnym życiem w miejscu urodzenia. Cała trójka czuje, że są na świecie inne osoby które tak samo patrzą na świat i nie dają się utwardzonym przepisom na życie.
Fajnie jest mieć alternatywę, przeżywać życie wg swoich zasad, na swoich warunkach. Mieć w pupie oczekiwania innych, państwa, rządu, społeczeństwa i ludzi wobec ciebie. Przeżyć życie po swojemu, robiąc to, co sprawia przyjemność, ma wartość dla siebie samego, i dla kilku osób, które patrzą na świat jak ty. Nie to co wypada, albo co jest modne. Mieć odwagę wyjść z swojej małej społeczności, która ci zawsze podstawia nogi i szuka dziury w całym, dziur w twoim życiu. To chyba największe uczucie spełnienia, robić co się uwielbia, czasem mieć z tego kasę, być szanowanym za to. Być akceptowanym za to jakim się jest, a nie ciągle żyć w niepewności, czy aby na pewno dorastasz do poziomu, „pasujesz” do innych. Zachodzić w głowę, by się każdemu podobać, by nikogo nie urazić swoim ubiorem, myślami, słowami czy po prostu stylem życia. To szaleństwo. 95% świata i mojego kraju tak żyje, a tam skąd jestem, największym grzechem jest być innym, jak w każdej małej społeczności. Wszyscy nieustannie myślą, co powiedzą inni, jak mnie ocenią. I oceniają. Wszyscy nieudacznicy którzy nigdy nie zrobili nic, by spełnić swoje marzenia. Więc oceniają, frustrując się tym, że jednak są tacy, którzy poszli po złoto, czyli mieli odwagę być sobą, spełniać marzenia. Żyć jak chcą, robić co chcą, ubierać się jak chcą, spać z kim chcą, spędzać czas z kimś kogo się lubi, a nie z kim wypada. Od dziecka mówią nam, by być kimś, ja wolę być sobą.
To jest Majkel.
Majkel się nie nudzi, Majkel nie narzeka. Majkel wyszedł z domu 420 dni temu.
Majkel też jest sobą i ma gdzieś co myślą inni, o jego nietypowym stylu życia, o jego wyglądzie i odraczaniu wejścia w dorosłość.
Gdy się spotkaliśmy, dwudziestoczteroletni Majkel był 415 dzień w podróży. Odwiedził już Tajlandię, Laos, Kambodżę, Japonię, Tajwan, Singapur, Bangladesz, Indie, Sri Lankę, Nepal, Niemcy, Danię, Szwecję, Szwajcarię, Włochy, Czechy, Maroko, Hiszpanię, Portugalię, Finlandię, Estonię, Rosję, Turcję, Cypr, Irlandię, Rumunię, Serbię, Bośnie i Hercegowinę, Czarnogórę, Albanię, Macedonię, Kosovo, Bułgarię i Egipt.
Zapytany, o miejsce które zrobiło na nim największe wrażenie, niespodziewanie podał Nepal. Przyroda tego kraju, kultura i jego mieszkańcy wyjątkowo urzekły Australijczyka. Ludzie tam są bardzo przyjaźni, a przyroda tego kraju – Himalaje urzekają spokojem i uczą pokory, podkreśla podróżnik. Wygląda na to, że Nepal przyciąga prawdziwych podróżników, nie turystów którzy poszukują spokoju i pięknych widoków w wysokich górach. Kraj ten oferuje wiele możliwości – pływanie kajakiem, rafting, wędrówki górskie, joga, medytacja… W Nepalu Majkel miał okazję przelecieć się helikopterem i przejechać jakiem, doświadczyć uśmiechu pozytywnych ludzi, ich serdeczności i gościnności.
Często w podróży spotykają nas niesamowite przypadki, i tak było w historii bohatera tego eseju. Spacerując Doliną Królów w Luxorze Majkel spotkał dziewczynę, którą poznał siedem miesięcy wstecz na Sri Lance. Bez umawiania się, bez wymienienia się kontaktem na social media. Spotkali się ponownie, ot tak, przypadkiem.
Podczas dłuższego pobytu w Nepalu, Majkel przez dziesięć dni uczestniczył w kursie Jogi Vipasanna ( 10 – dniowy kurs jogi, w której uczestnicy nie mogą ze sobą rozmawiać, a na wstępie zostawia się wszelkie urządzenia elektroniczne). W ośrodku medytacji Australijczyk spotkał mężczyznę pochodzącego z Niemiec, który od 4 lat był w podróży z Europy, pieszo. Tacy ludzie, pełni niesamowicie pozytywnej energii wyjątkowo inspirują innych. Ten spotkany mężczyzna sprawił, że Majkel znalazł w sobie siły, i utwierdził się w przekonaniu, by podróżować dalej. Takie przypadkowe spotkania, ze zwykłymi ludźmi, podróżnikami, autochtonami, sprawiają, że osobie pochodzącej z zachodu wraca wiara w dobro ludzi, a podziały polityczno-ekonomiczne tracą swoją dotychczasową moc.
Ta wielka podróż nauczyła Australijczyka przede wszystkim zrozumienia siebie. Zaczął dostrzegać lepiej to co lubi, czego nie lubi. Nauczył się jak reagować na euforię, irytację, szczęście i wkurzenie. Zaczął więcej myśleć o swojej przyszłości zawodowej, o motywacji w pracy i sensie pracy na etat. Przyznał, że „nie spełnia oczekiwań społeczeństwa” i że robi, to na co ma ochotę, na swoim warunkach i w swój sposób. Docenia, to że pochodzi z australijskiej rodziny i ma szanse podróżować, co jest bardzo ważną częścią jego życia i nie zamierza nigdy przestać. Nieustanna podróż nauczyła go wyrozumiałości do innych ludzi, ich kultury, szacunku do indywidualności. Zrozumiał co sprawia, że jest szczęśliwy, że życie daje nam w zamian, tyle ile mu oddamy. Życie jest proste, wystarczy tylko starać się, pracować na siebie, i gonić swe marzenia, a czyny są głośniejsze niż słowa. Tylko i wyłącznie nastawienie umysłu zaprowadzi nas na koniec świata. Majkel jest przekonany, że to wszystko to pasja i entuzjazm. To wszystko jego słowa, ale nie napisałbym ich tu, gdybym się z nimi nie zgadzał w całości.
Przed nim jeszcze dwa miesiące podróży. Po Egipcie poleci do Jordanii, później do Chin, skąd uda się wreszcie do rodzinnego Sydney.
Majkel płaci za swoje podróże wielką cenę, ale sam ją wybrał. Płaci bardziej czasem, komfortem, nieobecnością w domu, energią, niż dolarami. Ale jak wiele dostaje w zamian.
Miej gdzieś, co inni myślą o tobie, przecież nie jesteś banknotem studolarowym, nie musisz się każdemu podobać.
Bądź sobą.
Bądż jak Majkel.
🙂
PolubieniePolubienie