W czasach epidemii i jej skutków, takich jak zamknięte granice warto zwrócić uwagę ponownie na walory krajobrazowe naszego kraju nad Wisłą. Dobrze wiemy że ma wiele do zaoferowania, tylko jesteśmy zapatrzeni w dalekie, egzotyczne podróże, które podnoszą nasz status społeczny. A czy weekendowe przejażdżki rowerowe po rodzimych lasach, jeziorach i atrakcjach wszelakiej maści przysporzą nam większy szacunek świadczący o naszym sukcesie życiowym? Zupełnie nie! Jeżdżenie na dwóch kółkach jak jakiś biedny po wsiach zapóźnionych cywilizacyjnie województw!? Takich głupich pomysłów to jeszcze nie miałeś wcale! Spanie w krzakach w namiocie, w Puszczy Romnckiej, w maju, jedzenie z plastikowych sztućców? Przecież tak robili nasi przodkowie, gdy rządzili komuniści, a najlepszym rowerem na rynku był Wigry 3…
Jestem uprzywilejowany, wierzę że podobnie jak wielu z moich czytelników, bo nie ciążą na nas te kompleksu wobec Zachodu i nieustannego okazywania statusu materialnego. A z drugiej strony tyle się mówi o patriotyzmie, a ja tu proponuje nie po raz pierwszy moją jego wersję – lokalne, ekologiczne podróże i wspieranie lokalnej turystyki.
Już tu byłem, nie raz, nie dwa. W 2015 niejaki Cezarkos pisał:
„Wigierski Park Narodowy, Suwalski Park Krajobrazowy, polsko-litewskie pogranicze, polodowcowe jeziora rynnowe i rozległe lasy poprzecinane wielkimi polami. Witamy na Suwalszczyźnie. Według mnie najpiękniejszym regionie Polski i idealnym do uprawiania turystyki rowerowej. To w tych okolicach znajduje się cud inżynierii wodno-lądowej z XIX wieku, Kanał Augustowski z licznymi śluzami, wąska jak dywan Czarna Hańcza, którą kajakiem spływał Jan Paweł II. Puszcza Augustowska, miasteczka Sejny, Puńsk i Wiżajny w których mówi się po polsku i litewsku. Najpiękniejsze na ziemi jezioro Wigry, najgłębsze w Polsce jezioro Hańcza i polski biegun zimna w Wiżajnach. Regiony te odwiedził Peter Jackson, planując zekranizować tutaj Hobbiton, jednak to Nowa Zelandia ostatecznie zagrała w całym filmie Władca Pierścieni.”
Do Suwałk pociągiem ze środka Polski – z Warszawy jedzie się 4:50, bilet weekendowy na 3,5 dnia (majówka – od 19 dnia poprzedzającego święto do 6 rano w poniedziałek) uprawnia do nieograniczonych podróży pociągami intercity w cenie 81 zł (plus 9,10 zł za rower).
Śpimy w namiocie, by być blisko przyrody, by nas budził trel ptaków o świcie albo straszyło charakterystyczne szczekanie dzika gdzieś w borach przy granicy z Obwodem Kaliningradzkim. Pedałujemy malowniczym krajobrazem ukształtowanym przez tysiące lat działania lodowca. Jedziemy polnymi drogami, jedziemy przez dukty leśne. Zdarza się, też że trzeba pchać rower pod górę, gdy nachylenie terenu sięga 12%.
Jaramy się spektakularnymi mostami w Stańczykach, zwiedzamy klimatyczne miasteczko Żytkiejmy, odwiedzamy trójstyk trzech granic – Rosji, Polski i Litwy w Wisztyńcu. Objeżdżamy Suwalski Park Krajobrazowy pełen stromych zjazdów i podjazdów. Zatrzymujemy się w punkcie widokowym w Smolnikach, z widokiem na przepiękną dolinę polodowcową, gdzie kręcono sceny z Pana Tadeusza. Śmigamy wzdłuż Kanału Augustowskiego, zwiedzamy śluzy z XIX wieku, odpoczywamy na brzegu licznych jezior. Nocujemy w namiocie nad brzegiem jeziora Wigry, omijamy cywilizacje i nie spotykamy prawie żadnych turystów.
To jest plan na idealną majówkę!
Trasa wycieczki i link do serwisu bikemap
2 uwagi do wpisu “Suwalszczyzna rowerem po raz kolejny!”