Tekstową relację z mojej rowerowej przygody w Finlandii przeczytacie tutaj. Z kolei w tym wpisie zobaczycie więcej zdjęć z tego kraju!
Finlandia jest krajem w większości luterańskim, pełnym takich pięknych kościółków.
W kraju jest 188 000 jezior, więc nie trudno co kilka godzin jazdy rowerem trafić na taki krajobraz.
Drugiego dnia odwiedziłem pierwszy (i niestety ostatni Park Narodowy) podczas tego rajdu. Nuuksio National Park, ulokowany jakieś 40 km na zachód od Helsinek daje relaks wśród skał, jezior i bagien mieszkańcom stolicy.

Południe Finlandii, przez które długo jechałem, od Turku, aż do granicy z Rosją jest bardzo sielskie – niczym nie ustępuje krajobrazom „podlasko-mazurskim”. Czułem się tam jak u siebie.
Różnorodność linii brzegowej już na pojezierzu, zaczynając od Lappeenranty zachwyca. Kilka dni pod rząd biwakowałem w takich miejscach. Hamak, namiot, kolacja. Pływanie, muzyka i dobra książka. Eh przepiękne momenty…
Wiele wysp i półwyspów między przepastnymi jeziorami łączą strzeliste mosty. Takie jak ten, z którego widać Puumalę.
Jednym z najciekawszych miast, oczywiście położonym nad wodą jest Savonlinna z okazałym zamkiem zbudowanym przez księcia Wyborgu.

Takie mosty łączą wschodnią Finlandię.
No cóż Finlandia to miliony pięknych jezior i zachodów nad nimi.
Kuopio, miasto w którym się relaksowałem i zarazem stresowałem. Musiałem tu wymienić ośkę tylnego koła po 12 dniach drogi. Na zdjęciu starówka miasta.

W wielu miejscach przygotowano dla turystów takie wiaty z drewnem i siekierą do bezpiecznego biwakowania.
Eh ta Finlandia, czill total!
Tak, już tęsknie za tym czasem, tą przyrodą i tą wolnością!

Okolice Kuopio.
W kolejnym wpisie przedstawię praktyczną stronę tego projektu.
Jedna uwaga do wpisu “Finlandia #rowerem fotostory”