Dzienniki rowerowe – Litwa, Łotwa, Estonia – część 2

Druga część dzienników rowerowych opisujących podróż 2400 km w ciągu 22 dni przez Litwę, Łotwę i Estonię.

Część pierwsza.

 

Dzień 8.

Zaczynam podbój Estonii. Jeszcze wtedy nie wiem, że najlepsze dopiero przede mną. Niemiecka mapa mówi, że tego dnia czeka mnie 40 km malowniczą drogą. 6 przewyższeń 12-15% – idzie w kolana. Zaliczam najwyższy punkt krajów bałtyckich – ponad 300 metrów!!! Zwiedzam pałac założony przez polską szlachtę – Rogoźińskich. Ten mały, południowy skrawek dzisiejszej Estonii należał do Inflantów Polskich przez krótki czas. Pogoda sprzyja, zakupy w Voru. Jestem umówiony z koleżanką z czasów projektów studenckich AEGEE – Kadri w Tartu. Jadę 60km krajobrazem podobnym do tego z Lubelszczyzny. Na wieczór dojeżdżam do Dorpat (Tartu), miasta słynącego z dobrego uniwersytetu w XIX wieku. Macdonald, piwko nad rzeką w hipsterskim barze. Pierwszy nocleg od 8 dni w mieszkaniu, nie w namiocie. Ładuje telefony i powerbanki.

15.JPG

Dzień 9.

Zwiedzam Tartu, przyjemne miasto. Cerkwie, kościoły, budynki uniwersytetu, ładne kamienice, kilka iście skandynawskich budynków użytkowych. Obieram kurs na czwarte pod względem wielkości jeziora Europy – jezioro Pejpus, po rosyjsku Czudzkie jezioro. Nad jego zachodnim brzegiem od prześladowań schronili się tzw. starowiercy (staroobrzędowcy), odłam rosyjskiego prawosławia który wyemigrował z powodu prześladowań w Rosji w XVII wieku. Piękny krajobraz nad jeziorem, którego nie widać drugiego brzegu. Mijam długie wsie z drewnianymi domkami, pogoda dopisuje, zaczynają się chłodniejsze, ale bardzo długie estońskie wieczory. Słońce zachodzi po 24. Spotykam fińskiego wikinga, jadącego rowerem w przeciwną stronę. Wymieniamy doświadczenia. Jadę rowerem do godziny 23 pięknymi lasami. Nocuje przed Rakvere.

16

Dzień 10.

Padało całą noc, Fin wykrakał nadejście złej pogody. Przemoczony do cna, po kilku godzinach dobijam do Zatoki Fińskiej. Jestem w parku narodowym Lahemaa, mateczniku wielu dzikich zwierząt – w tym wilków i niedźwiedzi. Wieje masakrycznie. Nie da się jechać. Oglądam stanowisko żerowania ptaków na trasie migracji Finlandia – Afryka. Jadę do miasteczka Lookse. Poddaje się, biorę autobus do Tallina. Umawiam się z Mirko, kolegą Madli z którą byłem w Indiach w ramach projektu który organizowałem w 2010 roku. Mirko ma wielkie mieszkanie, daje mi klucze. Kolacja przy stole, wanna, jacuzzi, spokojny wieczór w mieszkaniu, gdy za oknem szaleje huragan. Lepiej trafić nie mogłem. Mam zaproszenie na domówkę, ale wybieram wieczór sam z gazetą.

20.JPG

Dzień 11.

Huragany i burze nie ustają. Zmuszam się do wyjścia na miasto w taką pogodę. Wbijam się do centrum handlowego. Zaczytuje się w świetnej „Civilization” Nialla Fergusona, czytam książki biznesowe, oglądam albumy. Dobra, trzeba by pospacerować tym miastem, mówią że fajne, ale pogoda dziś arktyczna. Zaliczam stare miasto, cerkwie, starówkę, kamieniczki, wieże ewangelickich kościołów. Wracam na wieczór do domu, cziluje z książką. Planuje tripa, podsumowuje wydatki, liczę kilometry, czatuje z przyjaciółmi.

22.JPG

Dzień 12.

Będzie lepiej. Wyruszam po 13.  Jadę na klify na północno-zachodniej Estonii nad Morzem Bałtyckim. Pogoda stabilna. Krajobrazy ciekawe, jadę wzdłuż wybrzeża. Na wieczór dojeżdżam do pięknej wydmowej plaży i rozbijam namiot w spokojnym miejscu na polu namiotowym. Znowu jechałem do 23.

23.JPG

Dzień 13.

Wraca słoneczna pogoda. Jadę na południe, mój cel na dziś to przystań promowa w Rohukula. Chcę dostać się na wyspę Hiiumaa. Robię przystanek na telefon z kolegą. Zakupy. Czekając na prom poznaję 60 letniego Holendra, który robi podobną trasę. Rozmawiamy sobie, tak ze dwie godziny. Na wyspie pozostaje mi 20 km do maleńkiego półwyspu Kasaari. Rozbijam się tam w przytulnym zagajniku. Gotując ryż na maszynce, gadam przez telefon z innym kolegą o prospektach wspólnych rajdów rowerowych.

DSC_1149.JPG

Dzień 14.

Objeżdżam Hiiume. Estońską wyspę na Bałtyku. Poza dwoma latarniami nie robi na mnie dużego wrażenia. Obieram kurs na przystań promową na Saaremę. Sprawnie przebijam się przez morze, jadę na Zachód. Na oko wybieram miejsce noclegowe. Okazuje się, że dojeżdżam do fenomenalnych klifów Panga. Wieje masakrycznie, rozbijam namiot pod wiatą sklepową.

DSC_1175.JPG

Ciąg dalszy nastąpi…

Całość trasy:

mapa kraje bałtyckie

Jedna uwaga do wpisu “Dzienniki rowerowe – Litwa, Łotwa, Estonia – część 2

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s