W Mazurach fascynuje mnie nie tylko ich różnorodność geograficzna – pofalowane pagórki, jeziora o fikuśnym kształcie i wielkie lasy, ale przede wszystkim historia. Zajmujące są dzieje osadnictwa pierwszych plemion w tym miejscu – m. in. Jaćwingów i Prusów, kolonizacja Krzyżacka, bitwy średniowieczne, a przede wszystkim osadnictwo niemieckie oraz wydarzenia II wojny światowej. Ślad kultury materialnej i niematerialnej jaką zostawili Niemcy na tej części dzisiejszej Polski jest bardzo wyraźny. Jeżdżenie rowerem po tej krainie pozwala poczuć się zupełnie „nie jak w Polsce”. Dzięki specyficznej zabudowie, ukształtowaniu terenu (działanie zlodowacenia sprzed 15 000 lat temu), walorom przyrodniczym i śladom historii przemierzanie tej okolicy rowerem zawsze przysparza mi wiele emocji.
W ciągu dwóch dni urządziliśmy sobie przyzwoitą pętelkę – około 130 km przez Mazury południowe, ze startem w okolicach Spychowa.
Trasę rowerową zaplanowaliśmy tak, by po południu w sobotę zatrzymać się w Krutyni i wypożyczyć kajak, na kilkugodzinny spływ malowniczą rzeką Krutynią.
Spłynęliśmy na odcinku Krutynia – Rosocha – Ukta, co zajęło nam prawie 4h z przerwą na obiad.
Nocowaliśmy (tradycyjnie) na dziko w namiociku, z dala od głośnych pól namiotowych i skupisk turystów. Pierwszej nocy biwakowaliśmy przy śluzie Lalka nad jeziorem Zyzdrój Mały, zaś drugiej przy jeziorze Belduny.
Pedałowanie po Mazurach zazwyczaj wiąże się z długimi podjazdami i zjazdami, plażowaniem nad malowniczymi jeziorami, obserwowaniem żaglówek i chowaniem się przed upalnym słońcem w lasach, gdzie czekają na nas bandy dzikich komarów. I tak było tym razem 😉
Niestety sezon wakacyjny już czuć w pełni, każde dojście do wody, sklepy, bary i miejsca atrakcji turystyczne pełne są głośnych, irytujących wczasowiczów.
My z kolei szukamy ciszy i spokoju, niestety w tym okresie staje się to coraz trudniejsze! Więc złapanie dobrego kadru, bez innych ludzi bywa czasem trudne!

Link do trasy
Jedna uwaga do wpisu “Mazury południowe #kajakiem i #rowerem”