Siedzieliśmy sobie na ulicy w sobotnie popołudnie w tekturowym pudełku po ketchupie. Mama i Człowieki nas porzucili, zapewnie z powodu przeludnienia (przekocenia?). Było gorąco i głodno. Człowieki nas mijały i nikt nas nie zaczepiał. Po południu kolejne Człowieki przechodziły i nas głaskały. W pewnym momencie dwa Duże Człowieki o bladym kolorze skóry zatrzymały się i zaczęły gadać do nas. Człowieki chwile podebatowały nad nami w nieznanym nam języku, po czym pudełkiem zaczeło trząść. Odbyliśmy pierwszą podróż z ulicy na siódme piętro.
Teraz Człowieki nas miziają codziennie i karmią sztucznym mlekiem od krowy.
Umiemy już robić kupę i siku do pudełka z piaskiem.
Duży Człowiek o bladej skórze daje nam wątróbkę z kurczaka na obiad.
Bijemy się codziennie ze sobą.
Duży Człowiek– Guliwer zabrał nas wczoraj do parku. Chodziliśmy po dżungli.
Udawaliśmy że jesteśmy koala.
Czytaliśmy National Geographic w dziwnym języku.
Guliwer musi nam kupić jeszcze jakiś specyfik, bo pchły nam po dupie łażą.
Podobno zdobyliśmy sto lajków w Internetach!
Podpisano
Julius Cezar i Kleopatra
Małe, kochane stworzonka. Duże kocie duszyczki ❤ ❤ ❤ Jestem zakochana 🙂 Zadbaj o nie najlepiej na świecie. Super opowieść.
PolubieniePolubienie