Ponad rok temu, podczas świąt Bożego Narodzenia jedna z cioć, która śledzi moją „karierę międzynarodową”, przy stole spytała, „to ile już języków znasz Czarek?” Odparłem: poza polskim, to znam pięć, ciociu: angielski, francuski, hiszpański, rosyjski, niemiecki.
– To co będzie następne, spytała ciocia – arabski, chiński?
– Odparłem buńczucznie: arabski, nigdy! Chiński tym bardziej!
Kontynuowałem konsumpcję wigilijnego śledzia. CZYTAJ DALEJ