Wybrzeże Bałtyku to według mnie perełka pod względem uroku plaż i klifów. Z nim wiążą się wspomnienia każdych wakacji w moim życiu od najmłodszych lat. Rowerem przejechałem jego całe wybrzeże: kilkukrotnie Półwysep Helski oraz odcinek od Władysławowa do Kołobrzegu jednym ciągiem. We wrześniu 2013 roku postanowiłem poszerzyć swoje horyzonty i poznać Bałtyckie plaże i klify po niemieckiej stronie. Nocnym pociągiem z Warszawy pojechałem do Świnoujścia.
W przedziale rowerowym.
Wycieczkę rozpocząłem na wyspie Uznam po polskiej stronie. Zostawiając Polskę za sobą wjechałem na szlak rowerowy wzdłuż niemieckiego wybrzeża. W okresie wakacyjnym jeżdżą nim prawie tylko niemieccy emeryci. Co kilka kilometrów turysta natrafia na wymuskane miasteczka z typowym dla byłego NRD molem oraz pocztówkowymi kabinami na plaży. Piękne wille – restauracje pełne są turystów, gdzie niepokojąco wszyscy mają siwe włosy. Odcinek za wyspą Uznam, od Griefswald do Stralsund niestety prowadzi wzdłuż ruchliwej szosy, która zabiera przyjemność z jazdy.
Stoczniowe miasto Straslund to brama do Rugii – autostradowy most łączy miasto z wyspą. W sezonie letnim sama Rugia jest bardzo zaludniona prze turystów. Praktycznie całą wysepkę dookoła można przejechać wytyczoną ścieżką rowerową w kolumnie innych turystów. Warto na początku objechać dzikie tereny obok Poseritz – stawy z licznymi gatunkami ptaków na południu wyspy. Wschodnie wybrzeże jest dość spokojne z licznymi lasami i zatoczkami, teren jest dośc urozmaicony, chociaż co kilka kilometrów rozsiane są wioski. Północne wybrzeże – w okolicach Sassnitz (po polsku Sośnica) to zdecydowanie najciekawszy krajobrazowo region wyspy. Znajdują się tam słynne białe, kredowe klify, uwieńczone na obrazach romantycznego niemieckiego malarza Caspara Davida Friedricha. Szosując po bukowych lasach Parku Narodowego Jasmund, co kilka kilometrów można natrafić na przepiękne, kilkudziesięciometrowe urwiska kredowe. Do tych najbardziej znanych należą Wissower Klinken i Stubbenkammer. Ich wyobrażenie było głównym bodźcem mojej podróży na tę wyspę.
Caspar David Friedrich – skały kredowe na Rugii
W Binz znajduje się słynne molo, przepiękne wille i kilkumetrowa plaża. Z kolei Prora to przykład nieudanego projektu nazistów. W latach 30t-ych XX wieku Hitler zarządził wybudowanie wielkiego kompleksu wypoczynkowego dla 20 000 obywateli Rzeszy. Ciągnący się na 4,5 km obiekt miał zapewnić każdemu wczasowiczowi taki sam widok na morze i dostęp do plaży. Ostatecznie budynek dziś w większości świeci pustkami.
W okolicach Goren można natrafić na głazy narzutowe czczone przez pierwszych Słowian – w Arkonie na Rugii mieli oni swoją osadę. Na północnym cyplu w pobliżu Putgarten dumnie stoi drewniany pomnik jednego z ich Bogów – Światowita.
Wypad rowerowy na Rugie to bardzo dobry pomysł na krótki, ale ciekawie spędzony czas na siodełku. Rugia oferuje różnorodność krajobrazu – lekko pagórkowate tereny poprzecinane elektrowniami wiatrowymi, długie piaszczyste plaże, lśniące kredą klify i lasy. Ciężko jednak będzie uciec cywilizacji i od natłoku turystów.
Praktycznie: Na Rugii spędziłem cztery dni, w tym trzy noce: pierwszą u Martina z couchsurfingu w Stralsund, a drugą i trzecią u Beate w Sassnitz, także z tego portalu. Z Sassnitz weekendowym biletem na cały kraj związkowy (Land) – Meklemburgie-Pomorze PRzednie w cenie 25€ z dwoma przesiadkami wróciłem do Szczecina. Tam nocnym pociągiem przyjechałem do Warszawy. Wyspa jest łatwa w orientacji i nawigacji, zaś Niemcy zawsze przyjaźnie nastawieni, chętnie udzielają pomocy w odnajdywaniu swojego kierunku.
Link do trasy na bikemap.net
Dzięki za relację 👍🙂. Twój opis utwierdził mnie w przekonaniu, żeby na Rugię jechać pod koniec kwietnia lub w maju.
Pozdrawiam rowerowo z Ciechocinka.
PolubieniePolubienie