Włoskie Dolomity to specyficzne góry. Przypominające strzeliste wieże składają się z wapiennych skał, a ich podłoże to białe zbocza i kruche głazy. Dolomity robią piorunujące wrażenie. Położone są w Alpach wschodnich, w północnej Italii, w krainie geograficznej zwanej Tyrol Południowy lub Górna Adyga. Zbudowane są z unikatowego kruszcu, wspomnianej wapiennej skały, zwanej dolomitem (fachowa nazwa to osadowa skała węglanowa). Celem mojej drugiej wyprawy w Dolomity, po zimowym, chociaż już w kwietniu treku przez masyw Tre Cime di Laveredo było pasmo Dolomiti di Brenta. Pasmo znane ze swoich górskich dróg żelaznych…

Pomysł
Via ferrata zawsze brzmiała dla mnie jak nieosiągalny, niebezpieczny i straszny abstrakt. W 2010 roku jesienią przeszedłem Orlą Perć, która dała mi naprawdę wiele emocji i adrenaliny. To była moja pierwsza konfrontacja z taką ekspozycją górską i przestrzenią na ubezpieczonym szlaku górskim. W naszych górach to chyba najbardziej ekstremalny odcinek Tatr. W miarę rozwoju moich umiejętności oraz doświadczeń górskich, wiele lat później doszedłem do momentu, gdy poczułem się nie tylko gotowy, ale też chętny do zmierzenia się z prawdziwymi via ferratami. Idealnym miejscem do tego w Europie są via ferraty w Alpach austriackich i Dolomity we włoskim Tyrolu południowym. Obrałem sobie za cel pasmo w Trentino – góry Dolomiti di Brenta.
Sprzęt i technika
Na początek musiałem zaznajomić się ze sprzętem, którego potrzebuje. Zwięźle i czytelnie sprawę przedstawiła redakcja 8a Academy w tym artykule. Można w nim przeczytać na czym polegają te całe via ferraty, i jakie jest zadanie sprzętu. Po przejrzeniu ofert w sklepach górskich (skalnik, 8a, inne) zakupiłem sobie zestaw Via ferrata Ocun Newton. Kask zamówiłem w popularnym dyskoncie decathlon. Na wyjazd spakowałem też rękawiczki rowerowe, które zastąpiły mi te wspinaczkowe. O wyborze tego zestawu Ocun zadecydowała relacja jakości (uznany czeski producent) i przystępna cena, jak na sprzęt dla początkującego adepta łażenia po via ferratach.

Następnie pojawiło się pytanie: co do czego, co ja z tym zrobię i jak będę tego używał?!
Odpowiedzi na to znalazłem też na youtube, gdzie miły pan wyraźnie tłumaczy obsługę sprzętu. Jakby tego było mało, na obrazkowe i słowne wytłumaczenie natrafiłem w katalogu na 2018 rok producenta sprzętu wspinaczkowego Climbing Technology (strony 28-33). Warto też przeczytać ulotki załączone ze sprzętem dotyczące używania i konserwacji lonży (która ma ograniczoną żywotność – do 12 lat i należy ja wymienić po pierwszym odpadnięciu!).

Istotne było dla mnie zaznajomić się z wybranymi ferratami, spróbować poczuć i wyobrazić sobie jak one wyglądają, by okiełznać mój strach. Na youtubie znaleźć można filmiki z przejścia odpowiednik odcinków, np. najpopularniejszej Via ferrata Bocchette Centrale.

Mapa i plan
Podczas planowania tej wyprawy posługiwałem się dwoma mapami. Pierwsza to papierowe, laminowane wydanie firmy Freytag&Berndt. Dodatkowo, dobrym uzupełnieniem jest interaktywna mapa online, na której bardzo dokładnie zaznaczono via ferraty. Schroniska są na nich zaznaczone, a listę wszystkich rifugios (schronisk górskich) w tych górach można też znaleźć na tej stronie. Niestety nie udało mi się pozyskać żadnego rzetelnego źródła, nawet na stronach schronisk, które podawałoby informację o schronach zimowych (locale invernale). Oficjalna strona regionu Trentino może też służyć ogólnymi informacjami o regionie i interesujących miejscach, nie tylko w górach.

Trasa (patrz mapa)
Dzień 1: 4h treku: Dorsino – Val d’ambiez – Rifugio Cacciatore (nocleg pod chmurką)
Dzień 2: 7h treku + 2h via ferraty: Rifugio Cacciatore – Forcolotta di Noghera – sentiero basso E. Palmieri – rif. Pedrotti – rif. Tosa – sentiero Osvaldo Orsi (303) – via ferrata Felice Spellini (odchodzi do Bocca d’Armi na zachód, dość trudna) – rif. Alimonta (nocleg w locale invernale)

Dzień 3: 5h treku + 3 h ferrat: Rif. Alimonta – via ferrata SOSAT (odwrót, w jednym miejscu się wycofałem) – rif. Brentei – sentiero Boggani – 328 – rif. Tucket e Sella – via ferrata Dallagacioma – via ferrata Bocchete północna (całkiem trudna, ale do zrobienia) – rif Graffer – rif. Stoppani (nocleg pod chmurką)
Dzień 4: 6h treku +2h ferrat: rif. Stoppani – via ferrata G. Vidi (mało trudna) – Bocchete de Trei Sassi – via ferrata Salto di Val Gelada (początek i koniec dość wymagający) – Malga Tuena – Lago di Tovel (nocleg pod chmurką)
Dzień 5: 5h treku: Lago di Tovel – asfaltową drogą na dół – zboczem do Terres.

Wrażenia – emocje – adrenalina
To była przekozacka przygoda! Fajnie jest móc się rozwijać i wchodzić na wyższy poziom „sztuki górołażenia”. Nie byłem pewien do czego to mnie doprowadzi i jak ten projekt wyjdzie na etapie planowania, ale zaryzykowałem i postawiłem na nowe, nieznane, trudne. Wyszedłem ze strefy komfortu, ale udało się! Adrenalina i skupienie, które wytwarza się przy wspinaczce w asekuracji na drabinkach, na linach, przez skały, przełomy, wzdłuż pionowej ściany, nad przepaściami i z dużą ekspozycją na via ferratach to uczucia naprawdę niezwykłe. Dałem sobie radę, chyba najbardziej uratowała mnie dyscyplina psychiczna, umiejętność skupienia oraz zimna krew.

Pierwsza droga żelazna, cholernie trudna i przerażająca via ferrata Felice Spellini (patrz youtube trasa – 3:06) to około 400 metrów w pionie w górę, po drabinkach, na linach. Mój sposób poradzenia sobie psychicznie z taką ekspozycją była taki, wbiłem sobie do łba co następuje: przekładaj karabinki w górę, nie patrz w dół, 3 a nawet 4 punktu oparcia/przyczepienia i nie myśl o ścianie, tylko skup się na nogach/rękach/karabinkach. Nie mogłem rozglądać się i patrzeć w bok ani w dół, ani w górę, bo by mi się w głowie zakręciło i bym się zblokował. Dodatkowo 12 kg plecak mocno ciągnął w dół. Dało się wyraźnie odczuć, że przeszkadza. Należy pamiętać, że na lonży się nie opiera, nie pracuje na niej, tylko ją przekłada, aby luźno zwisała. Stanowi asekurację na wypadek odpadnięcia od ściany/drabinki/łańcucha. Jak na pierwszą ferratę w życiu, której musiałem stawić czoła, jestem z siebie dumny. Dopiero po wejściu na przełęcz, pozwoliłem sobie popatrzeć w dół, bo gdybym zrobił to wcześniej, chyba bym odpadł. W tym momencie czułem kosmiczną satysfakcję. Uczucie, dla którego jestem w stanie zrobić wiele. Wręcz uzależniające, jak narkotyk. Czujesz że żyjesz!
Przy innych ferratach, bardziej „poziomych” założyłem sobie, np. idąc do przodu i mają po lewej ścianę, po prawej przepaść, by patrzeć 3-4 metry przed siebie i patrzeć na godzinę 11 i 12. Gdy chciałem spojrzeć, rozejrzeć się po okolicy, musiałem stanąć, popatrzeć gdzie stoję i dopiero rozejrzeć się po krajobrazie. Inaczej by mi się w głowie zakręciło i mógłbym źle nogę postawić…
Uważam, że ferraty nie są dla każdego. Wymagają dużego skupienia, silnych ramion!, żelaznej psychiki, odporności na ekspozycję i wytrwałości, ponieważ w niektórych „adrenalina” rozkłada się na kilka etapów, nawet do kilku godzin.

Podróż
Tam (18.10.2018):
- wizzair Warszawa Chopin – Bergamo czwartek 6:30 – 8:15
- Flixbus z lotniska Orio al Serio do Trento 9:30 – 12:10
- Autobus lokalny z Trento do Dorsino – start treku
Puszkę z gazem kupiłem w Trento w sklepie Sportler.

Powrót (22.10.2018):
koniec treku w Terres
- Terres – Dueno autostopem
- Dueno – Trento pociąg (odjazdy co 30-60 minut)
- Flixbus 16:30 – 19:15 Trento-Bergamo Orio al Serio
- Ryanair lot 21:15 – 23:15 Warszawa Modlin
- Modlinbus 23:55 – 00:30 Warszawa Centralna
Ostateczny koszt wszystkich etapów podróży to 290 zł. Koszt puszki do jetboila 26 zł.
4 uwagi do wpisu “Via ferraty w Dolomiti di Brenta (Włochy) – przygotowanie sprzętu, trasy i podróży”