Florencja to jedno z piękniejszych i ciekawszych miast jakie odwiedziłem. To miasto w którym powstał kapitalizm, bankowość, mecenat, to tu tworzyli Dante Alighieri, Franceso Datini, Petrarka, Oriana Fallaci, Amerigo Vespucci i Leonardo da Vinci. Poleciałem tam w marcu 2015. Z misją. Misją o bardzo wysoką stawkę, do której przygotowywałem się ponad rok. Chociaż czytałem dużo Lema i inspirowałem się Juliuszem Vernem i Elonem Muskiem w swoich marzeniach o podboju kosmosu, to niedostatecznie zaprojektowałem rakietę która miała mnie zawieść na planetę o nazwie Comet_Centauri_your_dreams_will_come_true_here. Niestety misja się nie powiodła.
Florencja to kolebka handlu i finansów Europy. To miasto, w którym narodził się Renesans, miasto w którym historię świata pisali Medyceusze, miasto, które w XIX wieku było stolicą Królestwa Italii. Miasto, którego system finansowo-polityczny umożliwił rozwój takich talentów jak Michał Anioł, Leonardo da Vinci czy Botticelli. We Florencji Niccolo Machiavelli stworzył swoje opus mangum „Książę” które stało się biblią-przewodnikiem dla ludzi pokroju Frank Underwood i niestety Jarosław Kaczyński. Z stolicy Toskanii wywodzi się dzisiejszy język włoski, który upowszechnił się w całym kraju i wyparł inne dialekty. Według Encyklopedii Britannica Florentia była jednym z najważniejszych miast na świecie między XIV a XVI wiekiem[1].
Głównymi atrakcjami Firenze są dziś przede wszystkim mosty, stare uliczki, piękne fasady budynków, kościoły i katedra. Najbardziej widowiskowy most Florencji, Ponte Vecchio to jedyny most który oszczędziła II wojna światowa. Kościół San Lorenzo który skrywa kaplicę Medyceuszy, położony jest w pobliżu jednej z najsłynniejszych galerii sztuki na świecie – Uffizi. Pallazo della Signiora do dziś gości radę miasta. Najsłynniejsza katedra we Włoszech to katedra florencka. W mieście nie sposób zliczyć pięknych parków, skwerów, ulic, pomników i muzeów które opowiadają historię europejskiego renesansu i rozwoju społeczno-ekonomicznego Europy po dziesięciu ciemnych wiekach. Niestety wszystkie te atrakcje przysłania gwar i tłum turystów. Na jednego mieszkańca Florenti przypada 5 turystów, z czego 20 % to Amerykanie. Cała Toskania słynnie także z wspaniałych szczepów winnych jakim jest Sangiovese.
Rakietę która miała mnie zawieźć do mojej upragnionej planety konstruowałem ponad rok. Wymyśliłem temat pracy doktorskiej w nawiązaniu do mojego głównego zainteresowania naukowego czyli geopolityki Ukrainy. Przy pomocy kilku życzliwych profesorów z wiodących europejskich uczelni opisałem całą strukturę mojej pracy, zawierającą odpowiednie teorie naukowe, proces metodologiczny, tezy, potencjalne konkluzje oraz stan wiedzy na ten temat. Wyniki mojej wstępnej pracy skonsultowałem z kilkoma profesorami z uczelni brytyjskich, które specjalizują się w tej dziedzinie wiedzy. Dodatkowo, by zwiększyć swoje szanse, po dwóch miesiącach szlifowania swoich umiejętności pisania w języku angielskim zdałem z sukcesem egzamin języka angielskiego organizowany przez British Council „IELTS Academic”. Odpowiednio wcześniej wypełniłem liczne formularze aplikacyjne przez Internet i czekałem. Po 6 tygodniach jadąc metrem przez stację Stokłosy dostałem zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną do Florencji.
Spacerując po mieście myślałem o wielkich ludziach, którzy chodzili tymi ulicami i swoimi myślami oraz czynami zmienili cały świat. Odwiedzałem kościoły, podziwiałem fasady budynków, rozmyślałem na wzgórzach, szwendałem się po uliczkach, jadłem owoce na skwerach. W hostelach w których nocowałem poznałem kilku młodych backpackerów z Chile, Węgier, Hiszpanii, Brazylii, Kazachstanu. Ostatniego wieczoru przed godziną zero wdałem się w dyskusję z młodym Kazachem, który wiedzę o świecie, konfliktach i stosunkach międzynarodowych czerpie z propagandowych mediów rosyjskich. Dzięki rozmowie z nim mogłem przećwiczyć moje wystąpienie oraz siłę przekonania moich argumentów naukowych w analizie konfliktu na wschodzie Ukrainy.
Na jednym z sześciu wzgórz, na których położone jest miasto – wzgórzu Fiesole położona jest międzynarodowa uczelnia, o której marzą najlepsi studenci politologii, prawa i historii w Europie. European University Institute – założona przez Wspólnotę Europejską (czyli poprzedniczkę Unii Europejskiej) w 1976 to międzynarodowa uczelnia kształcąca na studiach doktoranckich młodych Europejczyków. W rankingach uczelnia plasowana jest w pierwszej piątce w Europie uczelni tego typu. Dream big.
Przyszedłem dzień zero. Przyjechałem na wzgórze Fiesole do EUI. W drodze poznałem młodego Holendra i Fina, którzy jak ja, przyjechali walczyć o swoją przyszłość. Pół godziny prezentowałem swoją koncepcję doktoratu przed międzynarodowym gronem profesorów oraz ekspertów od stosunków międzynarodowych. Później jeszcze napisałem kilka wypracowań w języku angielskim oraz przeszedłem ustny test mojej znajomości języka angielskiego. Zjadłem obiad z koleżanką która pomogła mi przygotować się do wizyty we Florencji. Na koniec w banku odebrałem dietę, którą wypłaca uczelnia kandydatom na studia celem pokrycia kosztów podróży oraz niezbędnych sprawunków.
Miesiąc później wiedziałem już, że komisja uczelniana postanowiła nie przyznać mi miejsca na uczelni i tym samym stypendium przez 36 miesięcy na napisanie doktoratu. Rakieta, czyli projekt doktoratu miała wady konstrukcyjne. Trzeba wrócić do warsztatu i projektować dalej, usprawniać system. Przeanalizować wady, podejść do problemu z innej strony.
W hokeja grałem tylko dwa razy, ale podoba mi się motto hokeistów: „Upadłeś? Podnieś się, jak najszybciej, nie leż na lodzie, bo ktoś ci ręce łyżwami przejedzie”. Wiele złego można powiedzieć o Amerykanach, ale od ich kultury osiągania sukcesu można się wiele nauczyć. My w Europie cenimy sobie wiedzę, Amerykanie sprawczość. U Jankesów cenię sobie swoisty kult porażki. Rozumieją, żeby osiągnąć sukces, trzeba przegrać co najmniej kilka razy. Michael Jordan powiedział: I’ve missed more than 9000 shots in my career. I’ve lost almost 300 games. Twenty-six times I’ve been trusted to take the game winning shot and missed. I’ve failed over and over and over again in my life. And that is why I succeed. W tym aspekcie jestem jak Amerykanin. Kilka osób które mnie zna, a raczej rozumie, wie że jeśli w coś wierzę, nigdy się nie poddam. Księża, którzy nigdy nie byli dla mnie żadnym autorytetem, powiedzieliby że to pycha. Ale ja po prostu wierzę w siebie. Jak Larry Smith rozumiem, ile trzeba poświęcić, by osiągnąć cel. Agnieszka Radwańska przegrała kilkaset meczy, zanim wygrała Wielki Szlem. Steve Jobs został wyrzucony z firmy którą założył, a jego życie uczy, by „stay hungry, stay foolish. Fail and raise„. Wielkie rzeczy wymagają cierpliwości, wytrwałości oraz kreatywności. My Polacy mamy odwrotnie. Dla nas przegrany od razu powinien być wysłany do gazu. Upadła ci firma – nieudacznik. Wylali ze szkoły – idź kopać rowy. Każdy przegrany piętnowany jest na długie lata, co zamyka mu drogę by się podnieść. Porażka to nieodłączny element sukcesu. Smutne to społeczeństwo które nie wspiera swoich członków. Stworzyłem swój mały świat, który mnie wspiera. Wciąż wierzę, że mi się uda.
Zdjęcie pobrane od użytkownika Mindset of Excellence, Instagram.
[1] „Florence (Italy)”. Britannica Concise Encyclopedia. Britannica.com. Retrieved 22 January 2010.
Niestety i w Italii czasem słońce nie dopisuje, jak widać po zdjęciach.