Traf chciał, że minionej soboty w Olsztynie odbywał się bieg i rajd rowerowy na orientacje! Z tego powodu okoliczne lasy, ścieżki rowerowe i szlaki turystyczne były pełne biegaczy i rowerzystów z mapami w ręku, szukający punktów. Ja zaś, po przyjechaniu pociągiem z rowerem do Olsztyna w sobotę rano rozpocząłem przyjemny weekend na dwóch kółkach przez Warmię.
Do Olsztyna łatwo dojechałem pociągiem (3,5h) z Warszawy Centralnej, w piątek po pracy. Zanocowałem na dziko, gdzieś nad rzeką Łyną.
W sobotę rano zebrałem swój majdan i po śniadaniu, na początek odwiedziłem pole bitwy wojsk napoleońskich z rosyjskimi w 1807 roku.

Znalazłem sobie przytulne miejsce nad rzeką Łyną na pierwszy nocleg, a na drugi nad jeziorem Narie, koło Krętowiny. Patrzyłem w gwiazdy, czytałem książkę i bujałem w obłokach.

Codziennie jechałem malowniczymi pagórkami, wiatr i chmurki mi dopisywały.

Jechałem popruskimi drogami ze szpalerami starych dębów. Ruch kołowy był bardzo mały, sezon w końcu się skończył.

Ah ten krajobraz warmińsko-mazurski, ciężko go podrobić!

Podziwiałem piękne jeziora, też już po sezonie, bez tłumów i wrzawy. Gdzieniegdzie samotny rybak łowił sobie rybki. Jeziora i pomosty były często puste, więc popływałem sobie i poczillowałem z książką.

Weekendowy rajdzik zakończyłem w Ostródzie. Złapałem pociąg do Warszawy i po 2,5h byłem w domu.

To już chyba koniec większych wyjazdów rowerowych na ten rok. Wkrótce rozpoczynam sezon górski!!!
Trasa: link

Wspomagałem się mapą – Pojezierze Olsztyńskie, część północna, jego zachodnią częścią.
Zgadzam się z Tobą:), naszych krajobrazów nie podrobisz:).
Zapraszamy częściej, jest u nas co zwiedać:)
PolubieniePolubienie