Podsumowanie 2018 roku

góry Lanahorgi, Voss, Bergen commune, Norway

Rok 2018 w moim życiu przyniósł stabilizację życiową, materialną i emocjonalną oraz wiele nieziemskich przygód górskich i rowerowych, dla równowagi. Człowiek zmienia się z wiekiem, tak jak zmieniają się jego energia i priorytety. Ale warto kultywować w sobie zuchwałość, szaleństwo i bezkompromisowość w istotnych sprawach. Nadal pozostał mi analityczny umysł, więc poniżej porcja liczb i wniosków. Znów byłem pracowity, skuteczny, kreatywny, przekroczyłem kilka swoich ograniczeń. Pomimo tego, jeden ważny aspekt życia pozostaje poza wpływami satysfakcji.

Książki

Ciekawie. W roku 2018 przeczytałem łącznie 27 książek. To o książkę mniej niż rok wstecz i o 8 mniej niż w 2016. Wiele z przeczytanych książek w tym roku było naprawdę inspirujących i odkrywczych.

Wśród najlepszych książek mijającego roku znalazły się: Donna Tart – Szczygieł, Człowiek, który zrozumiał naturę. Nowy świat Alexandra von Humboldta autorstwa Andrey Wulf, Sapiens. Od zwierząt do bogów Yuval Noah Harari’ego, Lalki w ogniu Pauliny Wilk, Głód Martina Capparosa, Drwale Anne Proulx, Aleksander Wielki Petera Greena, Wszystko, co lśni Eleanor Catton oraz kilka książek o polskich himalaistach. W skrócie był to rok ambitnych, monumentalnych i inspirujących powieści i historii.

Rok minął mi też na zagłębianiu się w stare Nat Geo po angielsku, czytaniu the economista, Polityki, trochę mniej newsweeka który się jakoś zepsuł, czasem Tygodnika Powszechnego i Gazety Świątecznej.

Podróże

Bardzo outdoorowo i coraz bardziej profesjonalnie. Warszawa przez cały rok była i nadal jest moją bazą. Ale wiadomo też, że namiot czy hotel wielogwiazdkowy to mój drugi dom. W 2018 roku spędziłem 50 nocy w dziczy, 12 nocy w schroniskach i kilka w hotelach/etc. Zorganizowałem sobie aż 12 wyjazdów górskich w Polsce i Europie, które skrupulatnie na blogu relacjonowałem. To daje 40 dni spędzonych w górach! Zrobiłem aż 7 wypraw rowerowych (Mazury rulez!) w tym jedną wielką przez Finlandię (duże wyzwanie logistyczne, duży sukces i świetna przygoda), oraz jedną kajakową. Dwa razy byłem nad polskim morzem. Poleciałem na turniej siatkówki do Budapesztu z mojej firmy, który wygraliśmy. Byłem we Wrocławiu w świetnym saunarium. Jeden weekend spędziłem na szkierach w Szwecji. Osiem razy jeździłem do miejscowości rodzinnej, aby odpocząć od Warszawy. Podsumowując, od maja do października spędziłem tylko 2 weekendy w Wawie ;-). Ciężko wybrać, ale na podium podróży w tym roku najlepiej wspominam rajd wzdłuż Nysy i Odry za nieoczywiste krajobrazy tak blisko Polski, pełne adrenaliny drogi żelazne w Dolomiti di Brenta oraz tydzień na podbiegunowej Senji za kosmicznie piękne fiordy.

Sport

Bardzo na plus. Bez sportu nie ma życia. Cały rok za kompem, na etacie, przy biurku, w korpo, 8h dziennie, 40h tygodniowo i do tego jeszcze siedząc. Nie można lekceważyć wpływu siedzenia przed komputerem tyle godzin na pogarszanie stanu zdrowia. Więc trzeba sobie przypisać jako własny lekarz więcej sportu. W tym roku przepłynąłem 10 km na basenie, przejechałem 4500 km rowerem, dużo grałem tenisa w Warszawie i Parczewie. Przebiegłem jakieś 50 km po Polach mokotowskich, lasach parczewskich i po bieżni na siłce. W lato trochę śmigałem pograć w kosza na Agrykoli. Katowałem siebie regularnie w miesiącach zimowych na crossficie, fitnessie oraz na siłowni. W grudniu pokusiłem się o coś nowego, co mi od dawna chodziło po głowie. Mam multisporta więc korzystam na maksa ze sportów „indoorowych”. Musiałem się z nimi przeprosić, aby utrzymać formę na zimę. Zacząłem chodzić na wspinaczkę na boulder, kupiłem buty i wziąłem nawet kilka lekcji. Cały rok, z kilkoma przerwami grałem w firmowym zespole siatkarskim pod okiem trenera. Doszło do tego, że nasz zespół tak dobrze się zgrał, że wygraliśmy międzynarodowy turniej siatkarski w Budapeszcie.

Udowodniłem sobie, że jak człowiek chce, to może. Co z tego że siedząca praca i mniej czasu. Na sport czyli endorfinki zawsze trzeba umieć znaleźć czas. W miesiącach letnich spędzam od 10 do 30h tygodniowo na uprawianiu sportu, a w zimowych około 5-7h. To już nie tyle kwestia stylu życia, co „dobrego uzależnienia” i najważniejszej formy spędzania wolnego czasu. Jestem przekonany, że dużo ruchu to klucz do dobrego samopoczucia i jak najdłuższej sprawności fizycznej mojego ciała i umysłu w przyszłości.

Blogowanie

Metodycznie do przodu. W styczniu rok temu wylansowałem na blogu nową serię – comiesięczne wpisy o tym co się dzieje ciekawego u mnie pt. „Co świruje„. Chyba się ta seria przyjęła, mogę stwierdzić po opublikowaniu 12 wpisów. Napisałem też dwa długie teksty dla magazynu Rowertour, oraz spisałem, zaprojektowałem i złożyłem swoją pierwszą książkę – ebook o przygotowaniu się na wyprawę górską. Ten mój pierwszy poradnik online też spotkał się z dobrym przyjęciem. Jest to przykład dobrego Call to Action w online marketingu i świetnie wpływa na moje pozycjonowanie w necie. Poza tym regularnie wrzucam swoje wpisy na duży portal Góry i ludzie, które trafiają do kilkusettysięcznej publiczności.

Jeśli chodzi o liczby obrazujące aktywność mojego bloga http://www.cezarkos.pl, to 2018 rok zebrał 18 000 wyświetleń i 6185 odwiedzających (UU). Wydałem 39 wpisów, a najpopularniejsze z nich to „Napisałem e-booka” i „via ferraty w Dolomiti di Brenta„. Generalnie wyraźny wzrost w porównaniu do roku poprzedniego. Wzrósł też mi zasięg na instagramie oraz na fanpage cezarkos na fejsie dzięki skromnym kampaniom.

Praca

Wielki minus. Niestety cały ten rok pracowałem na etat dla kasy, a nie dla rozwoju. Przygnębia mnie to, bo kasa nigdy mnie nie motywowała na pierwszym, ani na drugim miejscu. Zawsze liczył się sens i cel pracy. Mam masę obserwacji po moim pierwszym roku w korpo. Nie wiem czy bardziej coś tracę, niż zyskuje przez takie doświadczenie. Przez cały rok nie nauczyłem się niczego od innych ludzi, może trochę w kwestii kompetencji komputerowych. Nie rozwijam się. Pracuje poniżej swoich kompetencji intelektualnych, zajmując się treściami, które nie mają dla mnie znaczenia. Praca nie daje mi wyzwań, nie tworzę niczego kreatywnego, ani nie współpracuje z ludźmi. Nie czuje sensu, brak mi poczucia celu i wiary w to co robię. Każdy dzień jest sterylnie taki sam, beznamiętny, pełen powtarzalnych rutynowych czynności, daleko od moich zainteresowań intelektualnych i nie do końca po drodze z moimi cechami charakteru i talentami. Taka codzienność cholernie przygnębia. Poza kilkoma wyjątkami w obecnej pracy otaczam się tuzinami nieciekawych, przeciętnych ludzi o energii zblazowanej baby z mięsnego w czasach PRL. Praca w open space okropnie zmniejsza skupienie i komfort. Wszystko to razem źle wpływa to na moje ogólne samopoczucie. Ta formuła się wyczerpała. Zmiana tej sytuacji jest i będzie największym wyzwaniem nowego roku. Życie jest zbyt krótkie by robić rzeczy niezgodne z własnym systemem wartości, nierozwijające i nie dające podstawowej satysfakcji. Nie mówiąc też o docenieniu przez pracodawcę. Po prostu takie środowisko pracy zdecydowanie nie jest miejscem dla kogoś z takim zestawem cech jak ja. Cztery razy w tym roku negocjowałem zmianę tej sytuacji na warszawskim rynku pracy, wszystko z efektem negatywny. Praca w minionym roku nie dała mi praktycznie żadnej satysfakcji. Czy do cholery naprawdę w Polsce tak trudno o sensowną merytorycznie pracę z przyzwoitym wynagrodzeniem?

Nowe rzeczy

Satysfakcjonująco i innowacyjnie. To był pierwszy rok w moim życiu, w którym mieszkałem z dziewczyną pod jednym dachem. To była szybka, ale świetna decyzja z wielu względów. Razem jest łatwiej, przyjemniej, a nawet taniej. Ci, co tak mówili, mieli rację. Mogę też stwierdzić, po ponad 10 latach poznawania świata i co za tym szło, wielokrotnej zmiany mieszkania/pokoju/akademika po raz pierwszy w życiu mieszkam komfortowo. Jak dotąd mieszkałem w około 30 pokojach/mieszkaniach w życiu w 11 miastach świata, co daje mi pewne porównanie.

Zacząłem chodzić na ściankę czyli boulder, nawet kupiłem sobie buty wspinaczkowe i ćwiczę w tym zupełnie dla mnie nowym temacie. Lubię tę lekcję pokory, gdy jestem totalny Janusz a.k.a. Leszcz w temacie, ale nie zniechęcam się pomimo frustracji, trudności i braku wskazówek, w którą stronę iść w tym trudnym dla mnie sporcie. Po 5 wizytach na boulderze robię już nie takie proste drogi na ścianie, które wydawały się mi niemożliwe jeszcze kilka wizyt wstecz.

W tym roku zorganizowałem kilka wyjazdów z dziewczyną, co było dla mnie wyzwaniem, aby robić rzeczy na wspólnym poziomie, iść na kompromisy. Wypady w dzicz z dziewczyną też się mogą udać! Balbina daje radę, bo chce hasać jak Harpagan ;-)! Kilku ziomkom pokazałem podstawy tenisa ziemnego i zabrałem dobrych kumpli na wyjazd górski. Chyba się nadałbym na lidera wyprawy. Surowy, wymagający, ale bardzo pomocny 😉 Pierwszy raz w życiu zasmakowałem czym są via ferraty. Kupiłem sobie hamak i taki mały zakup dał mi wiele radości podczas wielu letnich wyjazdów.

Wreszcie pojawiły się ku temu sprzyjające okoliczności, aby dojeżdżać do pracy rowerem.  Od kwietnia do początku grudnia dojeżdżałem rowerem do pracy (5km dziennie), co w rozrachunku ostatecznym dało ponad 800 km.

Ten rok też był dla mnie pomyślny finansowo – dzięki dobremu planowaniu, dyscyplinie  w oszczędzaniu oraz przyzwoitym warunkom finansowym w pracy uzyskałem pierwszy raz w życiu płynność finansową. Polecam rady Michała z jakoszczedzacpieniadze.pl

Zrobiłem też kilka praktycznych kursów digital marketingu na platformie Hubspot.

W styczniu zacząłem uczęszczać na crossfit do klubu Zdrofit i tak spędzam zimowe miesiące sapiąc i stękając na siłowni. Dodatkowo ciekawość przyprowadziła mnie po raz pierwszy na trening tabaty oraz fitnessu.

W ciągu tego roku wyposażyłem się w kilkanaście dobrej jakości sprzętów górskich i rowerowych, dzięki którym moje wyprawy wchodzą na wyższy poziom.

W 2018 kilkukrotnie ćwiczyłem swoją siłę woli – 4 miesiące przetrwałem bez picia alkoholu, oraz 3 tygodnie bez słodyczy i coca coli. To duży sukces, polecam każdemu taki „zabieg”. Wyraźnie też zamieniłem słodycze na owoce.

Problemy

Sprawy wagi ciężkiej. Martwi mnie smog w Warszawie w zimowe dni, martwią mnie zmiany klimatu wywołane działalnością człowieka, a najbardziej martwi mnie to, że świat stara się te problemy rozwiązać, a moi krajanie i rząd temu zaprzeczyć i schować głowę w piasek.

Jestem coraz bardziej zmęczony materialnym, konsumpcyjnym społeczeństwem, które nieustannie gada o tym co ma, co kupi i gdzie jest rabat. A jest on niezmiennie w Maroku.

Smuci mnie, że tak niewiele jest osób w moim środowisku, które są kreatywne, działają odważnie i inspirują innych. Czy to na przykład w sporcie, górach czy to w polityce. Wszyscy chcą mieć, mało komu starcza energii na doświadczanie życia. Durni dorobkiewicze.

Wkurwiają mnie durne treści w Internecie, których jest szczególny zalew na youtube.

Niewiele jestem w stanie zrobić ze słabnącymi relacjami międzyludzkimi. Kolegów ubywa i nie dlatego że umarli, tylko dziadzieją.

W tym roku miałem całkiem poważne problemy z zębami i musiałem kilka razy udać się na bolesne zabiegi u dentysty.

Dużo energii wkładam w znalezienie równowagi między korpo życiem, a pasjami i moją wielką potrzebą spędzania czas w dziczy (call for wilderness). Często, ale nie zawsze jestem w tej dziedzinie zwycięzcą.

Najbardziej zaś przygnębia mnie rutynowa korporacyjna codzienność, która zabija kreatywność, energię, psuje humor i ogranicza rozwój. Zupełnie nie wiem co z tym problemem zrobić.

Filmy

Dobry rok seriali, gorszy filmów. Rok w oczach kinomaniaka przedstawia się następująco: obejrzałem 38 filmów oraz 27 sezonów seriali z których aż 12 odrzuciłem z różnych powodów po 2-3 odcinkach. Topowe tytuły, który najbardziej zaangażowały moją wyobraźnie, to (zaczynając od seriali): Black Mirror se4, Dark, Narcos Se3, Most nad Sundem se3,  3%, Rojst, Ślepnąc od świateł, Peaky blinders se4, Narcos Mexico. Filmy roku – Buntownicy na krawędzi, Niemiłość, Filadelfia, Kler, Molly’s game, 3 bilbordy za Ebbing, Czas Mroku, Cicha noc, Zimna wojna, Mountain, Kukułka.

Teatr/sztuka

Aktywnie! W tym roku 5 razy odwiedzałem stołeczne teatry z moją dziewczyną. Nasz faworyt roku to sztuka „Król” w Teatrze Polskim.

Nauka

Mało od ludzi, dużo z Internetu. Najwięcej chyba uczę się obecnie z TEDx, z książek i gazet, na własnych błędach w górach i na rowerze oraz od blogerów-podróżników. Uczę się też rosyjskiego. Rozwijam się w online digital marketingu. Głównym źródłem nauki jest ciekawość, otwartość na nowe rzeczy i umiejętność znalezienia informacji i lekcji w Internecie o tym jak się rozwijać w wybranym temacie (wspinaczka, jazda na nartach, blogowanie i marketing, logistyka wyjazdowa).

Muza

Rapsy rządzą! Ten rok należał do Bedoesa, Taconafide, Taco, Palucha i Pro8lemu. Odkryłem też zabawnego Malika Montanę. Polubiłem ASAPa Rockiego i Travisa Scotta. Słuchałem dużo Tash Sultany i G-Eaziego.

I znowu planów i pomysłów na spędzenie nowego roku w bród. Na szczęście, nuda precz!

Podsumowanie 2017 roku

8 uwag do wpisu “Podsumowanie 2018 roku

  1. Masz we mnie nowego fana ! Jesteś najbardziej autentycznym i najwiecej z siebie dającym blogerem jakiego ostatnio udało mi się poznać. Najlepsze życzenia na 2019, żebyśmy wszyscy mogli poczytać dobre teksty
    🙂

    Polubienie

  2. Co do profesji, to pracując przez dwa lata w korpo, miałam podobne spostrzeżenia. Jakoś nie do końca potrafię się zgodzić z ogólnym stwierdzeniem, że „człowiek realizuje się tak naprawdę poza pracą”. Bo jak poświęcać 8 godzin dziennie na coś, co nie ma dla nas znaczenia, a często i sensu? Muszę jednak przyznać, że to właśnie tamte dwa lata dały mi motywację i inspirację do szukania wolności podróżniczej i rozwoju osobistego.
    Powodzenia w 2019 roku i spełnienia wszelkich planów, także zawodowych 🙂

    Polubienie

    1. Dziekuję. Dokładnie, 8h w robo, 8 h spać, zostaję Ci 8h na tzw” Twoje ulubione życie”. Ale pod wieczór energii się już nie ma… Dwa lata długo, mi juz prawie 1,5h mija. Tobie też wielu pięknych przygód w 2019!

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz