Świrować (czasow.) – tworzyć, robić, kombinować, kreować, planować, działać.
Co świrujesz w te dni? O tym co słychać u mnie, piszę na łamach tej serii na blogu. Raz na miesiąc o codziennych akcjach, kulturze, pomysłach i inspiracjach. Co świrowałem w grudniu – zapraszam!
Książki
Jedna w tym miesiącu, ale porządna. Eleanor Catton z Nowej Zelandii napisała 930 stronicową powieść o naturze ludzkiej pt. Wszystko, co lśni. Daleka, surowa Nowa Zelandia, druga połowa XIX wieku, kilku mężczyzn, poszukiwaczy złota i sprawy które ich łączą. Kobieta lekkich obyczajów, morderstwo, szalony kapitan, interesy. Jak to się czyta! Jaki trzeba mieć talent żeby taką historię sprawnie opisać!
Akcje
W grudniu zaznałem trochę biegania jak chomik na siłowni, fitnessu, dość dużo pływania i sauny. Przed świętami dziewczyna zabrała mnie na wypasione saunarium do Wrocławia. Serio, jest to wizyta warta podróży do stolicy Dolnego Śląska. Kilkanaście saun, w tym trzy fińskie plus specjalne ceremonie taaaaaak relaksują! I do tego aquapark, wszystko w bardzo przystępnej cenie.
Nieustannie rozglądamy się za spektaklami teatralnymi i grudzień pod tym względem dopisał. Obejrzeliśmy 3,5 godzinnego Króla w Teatrze Polskim na podstawie powieści Twardocha oraz Zatokę Suma w Teatrze Ochoty.
Pierwszy weekend grudnia to już powoli tradycja pierwszego zimowego wypadu w Tatry. Śnieg dopisał, a ja miałem niezłe perypetie pod Rysami…
Święta tradycyjnie w domu, z dala od korpo-rutyny. Fajny czas by z dystansem popatrzeć na to, w jakim kierunku idzie moje życie i zastanowić się nad wyzwaniami na nowy rok.
Spotkania z ludźmi
Grudzień zazwyczaj na osłodę krótkiego dnia i paskudnej aury przynosi wiele spotkań z ludźmi. Wtedy wszyscy mają czas i okazję się spotkać, bo co tu robić w długie wieczory? Mój pracodawca zorganizował całkiem przyjemną wigilię dla ponad 200 pracowników w eleganckiej knajpie Momu. Dużo radości dała mi też wizyta na najlepszej na świecie uczelni – College of Europe. Z pełnymi honorami, w pięknym pałacu absolwenci zostali przywitani na pięknej kolacji wigilijnej. Eh łezka kręci się w oku na wspomnienie tych wspaniałych czasów.
Całkiem przypadkiem trafiłem na naprawdę inspirujący event na Kampusie Google na Pradze. Nazywa się „środa dzień bloga” i organizowany jest cyklicznie. Tym razem pełna sala z zachwytem słuchała kilku ludzi sieci np. twórcę bloga Halo Ziemia, Marcina Dobasa z Nat Geo oraz zabawną Janinę Daily. Była to dla mnie porcja świeżych info ze świata blogerów i influencerów. Wybrałem się też na prezentację do restauracji Tam i z powrotem dotyczącą trekkingu do Everest Base Camp. Fajne, ale po prezentacji stwierdzam że taka forma przygody chyba mnie to nie interesuje.
W grudniu przeprosiłem się z jesienną chandrą i wziąłem się w garść. Trzeba przestać narzekać, że zła pogoda, że brak światła, że zblazowanie, że nic się nie chce. Zainteresowałem się czymś, co mi od dawna po głowie chodziło – wspinaczka na ścianie i boulderowanie. Odbyłem lekcję na Cruxie i zacząłem sobie regularnie ćwiczyć na ścianie. Po czasie kupiłem nawet profesjonalne buty Ocun do wspinaczki i z kolegą skoczyłem na kozackie centrum wspinaczkowe Murrall. Skłaniam się też ku kursowi wspinania na wędkę w szkole w Pionie. Chce się przygotować przed wiosną – wtedy z kolei chciałbym pojechać na swój pierwszy kurs wspinu na żywej skale na Jurze.
Filmy/seriale
Z moją lubą spróbowaliśmy obejrzeć nowy serial pt. 1983 z netflixa – no ale to jest raczej masakryczna porażka. Skończyliśmy też Narcos – Mexico i to był kawał dobrego serialu wart obejrzenia do końca. Wybraliśmy się do kina Kultura na Eter Zanussiego. No nie wiem, nie podobało się to nam totalnie. Na netflix widziałem też relaksujący film o świrach którzy postanowili spędzić życie na wspinaczce w dolinie Yosemite, pt. Buntownicy na krawędzi. Połknęliśmy też nie tak nowy serial wart polecenia Ozark.
Inspiracje
Ksiązkowe inspiracje z linkedin
Michał o tym jakie są ciemne strony łączenia pasji z biznesem
Gość, który całe życie jeździ rowerem
Co sądzi David Attenborough o wpływie człowieka na planetę?