Norweskie góry Rondane

Park Narodowy Rondane to najstarszy obszar chronionej natury w Norwegii założony w 1962 roku. Słynie jako siedlisko dzikich reniferów i ukształtowanych przez lodowiec dolin i szczytów. Jego krajobraz to kilka dwutysięcznych szczytów zasypanych śniegiem przez większą część roku oraz łagodne doliny porośnięte porostami. Kilka wijących się rzek oraz jeziora rynnowe. Góry Rondane to cel mojej przygody pod koniec kwietnia tego roku.

IMG_9837Pod koniec kwietnia metrowy, zmrożony śnieg wciąż zalegał nie tylko na szczytach, ale i w dolinach. Rynnowe jeziora nadal były nie tylko zamarznięte na twardy kamień, ale i przysypane śniegiem. Ostry wiatr utrudniał wędrówkę, przynosił też śnieg, deszcz i czasem grad. Przez większą część dnia pogodne słońce odbijało się od białego śniegu narażając wędrowca na górską ślepotę.

IMG_9831Cztery pełne dni trekkingu przez góry Rondane wystawiły moją psychikę na silną próbę wytrwałości. Przyroda pokazała swoją wyższość nie po raz pierwszy ani ostatni. Pierwszy raz szedłem nieustannie w tak silnym wietrze, który prawie przewraca człowieka, a w oczy nawiewa śnieg. Siłę woli hartował metrowy śnieg przez który przedzierałem się kilka godzin dziennie. Szare śniegowe chmury łączyły się z ośnieżonym lądem, zaś czwartego dnia nawet w okularach przeciwsłonecznych ciężko było odróżnić granicę horyzontu ziemi od nieba. Temperatura minus dziesięć każdego dnia oraz wiatr testowały mój upór oraz nowy sposób ochrony przed zimnem składający się na dwie warstwy ubrań.

IMG_9888

Każdy dzień to ponad 8 godzin marszu.  Na plecach niosłem 16 kg sprzętu i jedzenia na kilka dni. Do tego aparat fotograficzny, namiot i śpiwór. Nocowałem w opuszczonych na czas zimy budynkach schroniska tzw. schronisko dla niezależnych turystów. Darowałem sobie rozkładanie namiotu w takim wietrze. Schroniska były zamknięte na klucz, który pobiera się w oddziałach stowarzyszenia górskiego DNT. Nie posiadałem takiego klucza, ale udało mi się w sposób nie do końca legalny wejść do środka, przy pomocy sprytu polskiego majstra. Palenie ogniska oraz w piecyku to najprzyjemniejsze momenty relaksu wieczorami, które przychodzą po 23, gdy światło w środkowej Skandynawii zachodzi za horyzont.

IMG_9871Pierwszy raz przetestowałem nowy śpiwór puchowy polskiej marki Yeti – model nora z komfortem spania -16. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony tym wynalazkiem. Pierwszy raz spałem w takich temperaturach i ani razu nie czułem zimna w nocy, gdy temperatura spadała do minus 20. Kaczy i gęsi puch okazał się wart swojej ceny. Stuptuty oraz szczelnie zasłonięta twarz kominiarką, ręce ukryte w dwóch parach rękawiczek. Na oczach okulary słoneczne, choć lepiej sprawdziłyby się okulary lodowcowe. Nie uchroniło mnie to od spalenia sobie policzków oraz nosa, w słońcu odbijanym od białego śniegu. Tydzień po powrocie moja twarz nadal wygląda jakbym zatrzasnął się w solarium.

IMG_9905Wybrana trasa, nawigowania przy pomocy aplikacji norgeskart oraz maps.me przebiegała od miejscowości Mysusaeter – schronisko Rondvassbu (1 dzień – 12 km) -> środkiem zamarzniętego jeziora Rondvatnet przez przełęcz Rondvassdalen, dolinę Bergedalen aż do schroniska Doralseter (2 dzień 18,5 km) -> przełęcz Doralsgrupen most nad Haverdalsae, północną granią góry Storkollen aż do schroniska Grimsdalhytta (3 dzień – 18,5km) -> dolinę Tverrae do Hagaseter (4 dzień – 16 km). W ten sposób przeszedłem w cztery dni 66 km całe góry Rondane z południa na północ.

IMG_9823Zmęczyłem się tą przygodą, ale uciekłem od cywilizacji na cztery dni. Nie spotkałem żadnego człowieka w tych górach, ani śladu innych turystów. Odpocząłem od dwóch tygodni w domu z dziwnymi ludźmi gdzie pracowałem z psami husky. Po górach Rondane planowałem jechać w góry Jotunheimen, by wejść na najwyższą górę Skandynawii, ale nowe opady śniegu i prognozy pogody na -20 pokrzyżowały moje plany.

IMG_9911

2 uwagi do wpisu “Norweskie góry Rondane

Dodaj komentarz