Podsumowanie 2015 roku

Właśnie minął kolejny niesamowity rok mojego życia. Rok pełen przygód, zwrotów akcji, emocji i doświadczeń. Pełen cudownych przeżyć, ale też pouczających porażek.

Po złożeniu sześciu aplikacji na kilka zachodnich uczelni udało mi się dostać na doktorat na trzydziestą ósmą uczelnię wg rankingu na świecie – University of Manchester, niestety bez scholarship. European University Institute we Florencji zaprosiło mnie do prezentacji projektu doktoratu, dokąd się udałem, ale ostatecznie nie zostałem przyjęty na studia na tej uczelni. W styczniu odwiedziłem Toruń by przekonać Polską Akcję Humanitarną by wysłali mnie na misję humanitarną do Ugandy, bezskutecznie. W lutym, w wyniku otwartego konkursu zdobyłem pierwszą pracę w życiu na etat i w zawodzie. Pierwszą pracę zgodną z zainteresowaniami na bardzo korzystnych warunkach w polskiej dyplomacji. Dzięki temu pierwszy raz w życiu udało mi się osiągnąć płynność finansową i zamieszkać na stałe w Warszawie. Moim zadaniem było organizowanie szkoleń o UE i NATO dla dyplomatów z Ukrainy, Gruzji i Mołdawii co sprawiło mi wiele przyjemności.

To był świetny rok podróżnika. Przełamałem obawy przed kosmicznie drogą Skandynawią i odwiedziłem ją trzy razy w tym roku: odbyłem samotną wyprawę autostopem z Oslo przez Wielkie Jeziora aż do Sztokholmu, gdzie spałem pierwszy raz w życiu sam w namiocie dwie noce. Z Jackiem zrobiliśmy pięciodniowa wycieczkę autostopem przez fiordy środkowej Norwegii, a z Piotrkiem trzydniowy wyjazd wynajętym autem przez południową Norwegię do Preikestolen, gdzie spaliśmy dwie noce w namiocie przy minus 13. W lipcu spełniłem swoje marzenie o odkryciu Grecji gdzie wypożyczonym autem z Karoliną przejechaliśmy 1700 km przez Peloponez i Kefalonię rozkoszując się starożytnymi miasteczkami i zabytkami, plażami, trekkingując po górach Tajget oraz podziwiając widoki rodem z antycznych mitów. W październiku dotarłem na Dolny Śląsk celem przejścia pasma Karkonoszy i Gór Izerskich – w ciągu pięciu dni samotnej wędrówki przeszedłem 100km. W gronie przyjaciół i rodziny spędziłem czas we Wrocławiu i Jeleniej Górze. Na początku sierpnia spędziłem niesamowicie zabawne i relaksacyjne wakacje nad polskim morzem w doborowym towarzystwie kilku wspaniałych młodych ludzi.

To był bardzo rozwijający rok sportowo. Rowerem przejechałem 2150 km – dzięki niezliczonej liczbie wypadów z Kabat na południowe, nadwiślańskie rubieże, z Młocin przez Kampinos wzdłuż Wisły aż do Modlina, z Parczewa po północnej Lubelszczyźnie oraz dzięki wyprawie na Suwalszczyznę z Adamem i samemu przez Wielkie Jeziora Mazurskie. Rozwinąłem się w mojej ulubionej dyscyplinie sportowej – tenisie – miliony godzin spędzone na kortach Warszawy z różnymi przeciwnikami oraz miejsce na podium na turnieju w Parczewie zrobiły swoje. Na basenach i w jeziorach przepłynąłem około 15 km. Dużo grałem w kosza na warszawskich blokowiskach i w siatkówkę na sali szkoły na Bielanach.

W tym roku zrobiłem kilka rzeczy po raz pierwszy. Pierwszy raz grałem w squasha (dzięki Marcin, ale to straszna nuda dla takiego asa w tenisa jak ja!), nauczyłem się jeździć na nartach dzięki Jackowi i jego ojcu (mega, łapię to w mig!), strzelać z prawdziwej broni palnej (pistolet CZ i karabin AK 47 – dzięki Marcin!), wspinać na ściance dzięki Adamowi oraz rozpalać ognisko dzięki Andrzejowi. Zacząłem też praktykować jogę. Pierwszy raz przeznaczyłem część dochodu na cele charytatywne.

Wiele razy byłem szczęśliwy, bo spędzałem bardzo dużo czasu w przyrodzie i z przyjaciółmi. Polecam.

To był świetny rok w moim rozwoju kulturalnym. Przeczytałem 35 książek, z czego najlepsza była książka pt. „We mgle czasów” autorstwa Antonio Munoz Moliny. Obejrzałem 62 filmy, a numer jeden to „Most szpiegów” ex aequo z „Drzewem życia”. Obejrzałem 5 sztuk teatralnych i miliony wykładów TEDx. To był świetny rok w polskiej muzyce – dzięki Natalii Przybysz i kilku polskim raperom. Uczestniczyłem w debacie radiowej na temat sytuacji na wschodzie jako ekspert od stosunków międzynarodowych w polskim radiu 24. W tym roku konkretnie rozwinąłem swoje zainteresowania intelektualne. Poszerzyłem wiedzę z neurobiologii, filozofii oraz przede wszystkim z psychologii. Wiedza ta pozwala mi rozwikłać trudne wyzwania natury egzystencjalnej, coraz częściej pojawiające się w mojej głowie. Odpowiedzieć na pytania wagi ciężkiej. Nadal kultywuję znajomość wszystkich pięciu języków obcych czytając gazety i słuchając radia w tych językach.

Wydałem jedną bardzo dobrą analizę o wojnie na Ukrainie oraz napisałem 5 artykułów dla mojego pracodawcy o dyplomacji. W październiku polski MSZ i OBWE po raz piąty wysłało mnie na misję obserwacji wyborów na Ukrainie. Nauczony błędami siedmiu poprzednich blogów zacząłem pisać nowy, w sposób do którego wreszcie dorosłem – polegający na rozwijaniu mojego warsztatu literackiego. Satysfakcję sprawia mi fakt, iż moje eseje omawiane są na lekcjach języka polskiego liceum z którego się wywodzę. Dostaję też wyrazy uznania od wartościowych osób, co zachęca mnie do dalszego pisania.

Gdy pierwsza połowa minionego roku była stabilna, wręcz rutynowa, to druga przebiegła pod znakiem skrajnych emocji, od tych najpiękniejszych po te najtrudniejsze. Dzięki temu mogłem spojrzeć głęboko w siebie i zbliżyć się do zrozumienia granic swojego człowieczeństwa. Wakacyjne imprezy tego roku nad Wisłą udowadniają, że można mieć piękne i intensywne życie pomimo pracy 40h w tygodniu. Wypiłem morze alkoholu, ale nigdy nie zaburzyło to mojego bystrego umysłu. Ważne że dużo spałem – to moja ulubiona rozrywka.

Hasłami minionego roku są: przyjaźń – która naprawdę ujawniła się w biedzie (dzięki Ania), wdzięczność – za te dobre i te złe doświadczenia, które sprawiają że jesteśmy silniejsi, oraz resilience – jako niezmienną cechę (mej) natury ludzkiej.

Co by się nie działo, ściskam Marka za wiarę we mnie, no i Julię, za to że nauczyłaś mnie używać słowo uwielbiam. Za wszystko. Was najwięcej było w tym roku w moim sercu. Sami dobrze wiecie dlaczego.

Póki oddychasz, możesz (musisz!) walczyć. Idzie nowe, zrobiłem dużo miejsca w głowie i sercu na nie. Marzenia i plany zostały już rozpisane. Jestem gotowy, droga będzie długa, ale jak ciekawa. Witaj 2016 roku.

Jedna uwaga do wpisu “Podsumowanie 2015 roku

  1. Jesteś złym człowiekiem, Czarek. Świat stał się gorszym miejscem po publikacji tego posta. A ja nigdy nie odzyskam straconych na to 3 minut. Nie powinno się trafiać na takie blogi.

    Polubienie

Dodaj komentarz